Ogolnie nie spotyka sie tutaj sklepow z alkoholem i nie jest on specjalnie popularna uzywka. Chinczycy pijaja swoje piwa, a reszta daje sobie rade bez. W Ranou natrafilismy na sklep, ktory mial nawet kilka polek z mocniejszymi trunkami, glownie arakiem i lokalnymi nalewkami przypominajacymi te nasze za 5zl (blee..). W niemale zdumienie wprawil nas widok araku, ktory sie nazywa "Polska vodka" i jest produkcji malezyjskiej (pewnie malezyjskich Chinczykow). Olek zasiegajac opinii ekspertow (lokalnych meneli) dowiedzial sie, ze nazwa ta nikomu nie kojarzy sie z naszym krajem i jest traktowana jako cos nie przetlumaczalnego i nic nie znaczacego, ale dajacego ostro po glowie...
Olek uswiadomil biedakow... co pijaja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz