A wieczorem wzielismy kajak i poplynelismy w gore namorzynowej rzeki, zmierzchalo juz a my wkrecalismy sobie historie o krokodylach, wezach wodnych i innych potworach. Jednak nasza wyobraznia przerosla rzeczywistosc...
Na zdjeciu widok z naszej chatki.
***
Zmeczeni miastem, gdzie zamiast gekonow, do ktorych sie juz przyzwyczailismy mocno, pelno bylo szczurow i to z takim tupetem, ze potrafily na 50 cm od bandy tlustych kotow przechodzic, a te na nie nie reagowaly. Trafilismy tez w KL do Departamentu Zarzadzania Islamem ( Puszak by to nazwal Centrum Zarzadzania Terroryzmem ;-). Tam spotkalismy bardzo ciekawskich pracownikow, ktorzy dokladnie wypytali nas o rozne rzeczy, m.in o to czy katolikami jestesmy z urodzenia czy przechrzczeni, a potem stwierdzil, ze Olek ma bardzo dobra brode i gdyby ja lekko zapuscil, to by pasowal do Hamasu.... Z daleka tak wygladal.
W Kota Bharu zas kucharz w hotelu wzial go za jakas slynna gwiazde Bollywood i dzieki temu bardzo sie chlopak staral przyzadzajac nam posilki ;-) Z Olkiem tak jest zawsze - biora go za Wlocha, Hiszpana, Peruwianczyka itd i nigdy za Polaka. taka karma . Taka uroda.
Zaczytujemy sie ostatnio w basniach malajskich. Niektore sa mocno odjechane. A teraz jeszcze przerabiamy ich przyslowia, ktorych maja mnostwo i uzywaja na codzien.
np.
"W usta pcha banana, w tylek pcha kolec" - na okreslenie osoby dwulicowej
"Chcialoby sie powioslowac, ale lodz przywiazana" - na okreslenie chetki na dobrze pilnowana dziewczyne.
Inne pozniej.
Fajowo! A dlaczego trafiliście do terrorystów?
OdpowiedzUsuń