wtorek, 1 grudnia 2015

Oswajanie nowego.

Powoli stajemy się udomowieni. Poznaję to po tym, że coraz więcej rzeczy wydaje mi się normalnymi i zwyczajnymi. Nie lubię tego. Bo tracę wtedy zachwyt nad tym co widzę i czego doświadczam, tracę świeżość odbioru rzeczywistości. A za to czuję się bezpiecznie, domowo. Coś za coś. Byle nie za dużo jednego...






Jedną z pierwszych rzeczy które tu oswoiłam, to długa donica - koryto z pnia drzewa - zawieszona przed drzwiami naszego domu. Zasadziłam tam przy pomocy Heli przeróżne orchidee. Wygląda to doskonale.




Właściwie jeszcze wcześniej był pokoik dzieci. Weronika wymyśliła zamek. Razem go malowaliśmy i teraz Hela twierdzi, że ma najpiękniejszy pokój ze wszystkich dotychczasowych.


A w przechodnim pokoju zawiesiliśmy hamak, położyliśmy na podłogę miękkie maty i tak powstało miejsce do fikania i wygłupiania się.


I jeszcze znalazłam tu rutę. Jakąś inną odmianę niż w Polsce. Pachnie bardzo intensywnie. Zasadziłam w doniczce i czekam na kwiatki. To dość popularne tu zioło, ale jeszcze nie odkryłam do czego ją dodają. Pewnie do mięsa, bo do czego innego można by było...


Wiem także, że jest tu co najmniej 6 rodzajów bananów, ale o tym napiszę w poście o kuchni.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz