piątek, 26 lutego 2016

Co pokochałam w Brazylii

1. Marakuję (maracuja). Jest intrygująco kwaśna i słodko kapryśna. Pozostawia długo trwający bardzo przyjemny posmak w ustach. A przy tym jest piękna.



2. Architekturę i dbałość o piękno. Rzeczy nie tylko są praktyczne ale i piękne zarazem! Widać, że ludzie korzystają z usług architektów (też zieleni) i to utalentowanych. Prawie każdy dom to małe spójne dzieło sztuki. Żadne tam projekty z gazetki. Mają w sobie fantazję, polot i są niepowtarzalne. Zwróćcie uwagę na pomarańczowe drzwi garażu poniżej - leżąca kobieta!









3. Język- brzmi jakby ludzie śpiewali śmiejąc się
4. Desery. Niestety.






5. Niepokojąco często zaczynam myśleć o tatuażu. Tyle ich wokół. Tutaj to ozdabianie siebie.
6. Ocean. Jest piękny o każdej porze dnia i roku.







Lista nie jest jednak zamknięta...

środa, 10 lutego 2016

Zwrotnik Koziorożca i motyle

Karnawał w toku, wszyscy (oprócz pracowników Olka ;-) mają wolne i jeśli nie zapełniają tłumnie skwarnych plaż, to piją i tańczą na codziennych ulicznych imprezach na Villa Magdalena (coś a la krakowski Kazimierz). Poniżej zestaw karnawałowicza:


Kobiety zazwyczaj ubierają tylko coś na głowę: wianek (na zdjęciu), a najczęściej welon ślubny (??), faceci zaś często wkładają sukienki. Do tego obowiązkowy plastikowy (bywają oldskulowe z aluminium) kubeczek, który zawieszają sobie na smyczy na szyi. Służy do umieszczania w nim puszki lub butelki z piwem, by oswobodzić ręce (do tańca? pisania esemesów? papierosa?). Mogłoby to być niezłym patentem na juwenalia.

Co robi reszta, w tym rodziny z dziećmi?  Jeździ na wycieczki. My wybraliśmy się wczoraj do Parku Stanowego Cantareira rozciągającego swe zbocza na północnych obrzeżach Sao Paulo. Miejsce ciche, piękne, a ze szczytu jednego wzgórza rozciąga się panorama tego monstrualnego miasta.





Co to ma wspólnego z motylami i Zwrotnikiem Koziorożca? Otóż zwrotnik ten przebiega właśnie przez park i mieliśmy możliwość go przekroczyć w sposób niezauważalny. Helenka zwróciła uwagę na to, jak krótkie są nasze cienie. A motyle? Towarzyszyły nam przez całą drogę. Wielkie jak moje dwie dłonie. Fruwały w koronach drzew.





Od spodu brązowo- czerwone. Z góry zaś niektóre z nich oślepiały neonowym błękitem, który mimo wielu prób udało mi się uchwycić jedynie na tym impresjonistycznym zdjęciu:





A dzień wcześniej - w Parku Pszczół dwa tym razem maleńkie motylki:


I jeszcze błękitnawy- średni, który był tak miły, że na chwilę przysiadł:



Widzieliśmy też gniazdo dzikich pszczół na agawie oraz pajęczynę z dziwacznym (i wielkim) pająkiem:


Dzieci wędrowały dzielnie, choć nie obyło się bez kryzysów przezwyciężanych cukierkami a w ostateczności noszeniem na barana.


W końcu to ok. 12km (ponoć), ale wyasfaltowane. Najważniejsze były kanapki:




No i odpoczynek na szczycie:


Ale też radość i szaleństwo. A gdy doszliśmy na szczyt Lolek zawołał: "O już doszliśmy do wycieczki!"


środa, 3 lutego 2016

Feminizm po brazylijsku

Cztery rzeczy:
1. Wystawa w Muzeum Sztuki Sao Paulo (MASP)


Na białej ścianie wąskiego przejścia jedynie czarne ponumerowane obramowania. Dostałam iPoda z nagraniami do słuchania. Każdy z tych pustych prostokątów to nieistniejące już dzieło sztuki zniszczone w akcie desperacji przez jakąś kobietę po to, by zwrócić uwagę na sprawę kobiet. Niewidoczne dzieła. Niewidoczne kobiety, Wystawa wciśnięta między kawiarnię, sklepik z pamiątkami i olbrzymią salę na której prezentowano suknie brazylijskich projektantów. Bardzo łatwo to przeoczyć, a  przecież dzięki takim aktom wandalizmu możemy być dzisiaj bardziej wolne...





2. Kobieca piłka nożna

Zdziwiło mnie jak dużo miejsca w Muzeum Piłki Nożnej w SP poświęcono zarówno kobiecemu futbolowi, jak i roli kobiet w historii tej narodowej dyscypliny sportu. Na zdjęciach są fotografie zrobione przez Luciannę Whitaker (o ile dobrze pamiętam) drużynie kobiecej z pewnej miejscowości u ujścia Amazonki. Jedyne miejsce nadające się na boisko znajduje się tam nad rzeką i jest regularnie zalewane przez wodę, dlatego grają one boso specjalną piłką odporną na zamakanie.







Tutaj jedna z gwiazd kobiecej piłki nożnej.

3. Wystawa Ivette Ivens o której już pisałam w lipcu.


Zdjęcia ukazujące piękno naturalnego karmienia piersią, które jest tu niezmiernie często zastępowane karmieniem sztucznym, co w połączeniu z tym, że 80% porodów w SP odbywa się poprzez cesarskie cięcie, ukazuje pewien istniejący w Brazylii konflikt pomiędzy macierzyństwem a kultem ciała. A z drugiej strony wiele kobiet - mężatek rezygnuje świadomie z macierzyństwa. Poświęcają się karierze i może dlatego tak dużo kobiet sprawuje tu wysokie stanowiska w biznesie czy polityce.

4. Błędny stereotyp panujący w Polsce, że Brazylijki chodzą niemal nago.

Muszę przyznać, że tutejsze kobiety ubierają się skromniej niż Polki. Nie widziałam tu ani odkrytych brzuchów, ani za krótkich spódnic, ani piersi wypływających ze staników, co dosyć często widać u naszych rodaczek. Za to tutejsze ubrania bardzo podkreślają kobiece kształty zarówno formą jak pięknymi kolorowymi materiałami. I to niezależnie od rozmiaru! No może tylko "urzędniczki" są nieco nudne w uniformach. Bardzo cieszy moje oczy to, gdy widzę takie zadowolone ze swojego krągłego ciała kobiety.