Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Przesilenie zimowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Przesilenie zimowe. Pokaż wszystkie posty

sobota, 25 czerwca 2016

Festa Junina czyli dożynki i przesilenie zimowe w Brazylii


Festa Junina to najważniejsze zimowe święto w Brazylii.

Dziewczynka po lewej to dzieło Heli

Przygotowania trwały już od miesiąca. Dzieci tworzyły typowe ozdoby w postaci kolorowych chorągiewek zawieszanych na sznurach, kolaże przedstawiające tradycyjnie ubranych rolników wokół świętojańskich ognisk oraz ćwiczyły tańce czerwcowe. Miało być kolorowo i pstrokato. I było.




Jest to święto na cześć św. Jana i dwóch pozostałych ważnych czerwcowych świętych. Ale tak na prawdę to święto przesilenia zimowego i żniw kukurydzianych. Pozornie katolickie, w swym wykonaniu bardzo afrykańskie i związane z naturą. Jak to w Brazylii, świętuje się co najmniej przez kilka weekendów...
Najwięcej kłopotów mieliśmy ze strojem. Miało być kolorowo, fikuśnie i ludowo. Więc dwie dobre wróżki przez pół nocy przerabiały sukienkę dla Helenki:




A oto i efekt:


Nie było to może za bardzo ludowe no i brakowało niestety słomkowych kapeluszy... ale Hela była prze-szczęśliwa.
W przedszkolu to chyba najbardziej hucznie obchodzone święto w roku. Zaproszone były całe rodziny i wszyscy tłumnie stawili się w sobotę (11.06). Rodzice zrobili zrzutkę na napoje rozgrzewające i przy pięknej choć nieco chłodnej aurze wyruszyliśmy pod górkę na imprezkę.



Każdy przyniósł jakieś tradycyjne przysmaki. Tu widać babkę kukurydziano- pomidorową i gotowaną kukurydzę.


W tle mięso duszone (ponoć rewelacyjne), z przodu kukurydziano - warzywne placki.
Były też pieczone nasiona (orzeszki?) tutejszej sosny, obowiązkowa pipoca czyli popcorn i mnóstwo ciast np z manioku. Pyszności!


No i wspomniane napoje rozgrzewające - w końcu mamy tu zimę: Quentao [czyt. kętao] czyli grzaniec z bimbru, imbiru i innych słodko rozgrzewających przypraw. Na zdjęciu po prawej.


A po lewej grzane wino z mnóstwem owoców i przypraw. I co tu dużo mówić - znacznie lepsze od grzańca galicyjskiego... Sorry Kraków. Oprócz jedzenia i picia były oczywiście tańce, śpiewy i muzyka. Na bębnach grała a przy tym śpiewała Fernanda- nauczycielka muzyki. Pokazywała mi specjalny bęben, na którym grają tylko kobiety chodząc od domu do domu podczas święta związanego z Duchem Świętym (w styczniu). Tu ona i jej bęben w szalonym podskoku:


Grupa Helenki przygotowała dwa tańce. Pierwszy to "Aqui tem coco", czyli "Mam tu kokosa", a treść dotyczy tego czy chciałbyś się go napić. A drugi to taniec z burrinha czyli oślicą, choć Hela twierdzi że czymś na kształt owcy. Bardzo wpadają w ucho i nie chcą wyjść z głowy. Poniżej zdjęcia z własnoręcznie wykonanymi osiołkami.





No i Lolo z osiołkiem Helenki:


Grupa Lola śpiewała piosenkę o ogniskach świętego Jana, które świecą na ziemi, ponad nimi błyszczą gwiazdy, a my układamy drewno na drewnie i je rozpalamy. Lolo był już tak zmęczony, że odmówił czynnego uczestnictwa, ale i tak wydawał się być zadowolony. Poniżej filmiki z tańcami.



"Aqui tem Coco, Babado de Chita"



"Burrinha, Babado de Chita"


"Ognisko św. Jana" czyli "Fogueira de Sao Joao"


Oprócz strojów, dziewczynki malują sobie rumieńce i piegi, a chłopcy wąsy.


Duduś wygląda z wąsem bardziej jak samuraj niż brazylijski rolnik...

 

A po pięciu godzinach szaleństw wracamy zmęczeni do domu. Teraz już z górki...