poniedziałek, 4 marca 2013

Z Upaveli i Trinco



Po kilku dniach w dzungli dotarlismy znow na plaze- tym razem opisywana jako najpiekniejsza na Sri Lance. Sa naprawde piekne (Upaweli i NIlawela)- turkusowa woda, malo ludzi, fale, mnostwo piasku, tylko te smieci...
To obszar, gdzie jeszcze do niedawna turysci nie docierali, gdyz trwala tu wojna tamilsko- sinhalska. teraz jest spokoj (Tamilow wybili), ale pozostaly strefy militarne, mnostwo zniszczen i jakis smutek i nieufnosc w ludziach oraz bieda, z ktorej sie powoli podnosza. Tamilowie, sa pochodzenia hinuskiego, a sprowadzili ich kolonizatorzy Brytyjscy, bo miescowi Sinhalczycy nie chcieli ponoc pracowac. Czuje sie te roznice miedzy nimi.
Poplazowalismy i ruszylismy znow w glab ladu - do nawczesniejszej stolicy kraju - Anurahapury
Aha , ale zanim ruszylismy, to jeszcze spotkala nas tu pierwsza jak o tej pory ulewa (niezla!), no i mielismy maly wypadek - Olek rozwalil w walce z rekinem glowe- 7 szwow i mnostwo krwii, ale 70 letni chirurg o zaszyl w lokalnym szpitalu i bedzie zyl, tylko dziwnie wylada...

Zartowalam z tym rekinem ... rzeczywistosc byla bardzie prozaiczna - wstawal z lezaka...

1 komentarz:

  1. No to mieliscie okazje poznac Slużbę Zdrowia na Sri Lance, ale miejmy nadzieje ze to juz ostatnia taka przygoda rekinowo - lezakowa ...

    OdpowiedzUsuń