czwartek, 8 lutego 2018

Niebieskie Wzgórze i Drzewo Zoriana







Pogoda miała być słoneczna, ale nagle rano niebo zasnuły nisko wiszące chmury, które zazdrośnie ukryły przed nami Niebieskie Wzgórze. Ten niezbyt wysoki (764 m n.pm.) szczyt wybraliśmy dzień wcześniej na miejsce zasadzenia Drzewa Zoriana.



Jest to Ipê Branco (Tabebuia Roseoalba), które pięknie kwitnie na biało wiosną (sierpień-październik). Dostaliśmy je w ramach adopcji drzewek i akcji zazieleniania Sao Paulo wymyślonej przez pana przedszkolanka (??) Lola - Diego.

Pierwotnie chcieliśmy zasadzić Drzewo wraz z łożyskiem w Polsce, ale przewiezienie obu zapewne nastręczyłoby nam wielu trudności. A skoro Zorian urodził się tutaj, to niech i tu rośnie jego Drzewo. Chcieliśmy by miejsce było na tyle publiczne by zawsze móc tam wrócić, ale na tyle intymne, żeby maleństwa nie skosili i nie zadeptali. Zabraliśmy je zatem ze sobą w podróż na południe (tak tak, byliśmy w szoku i nie mieliśmy innego pomysłu...)



W okolicach Pomerode przyszło nam do głowy, że góra byłaby pięknym miejscem na symboliczne zapuszczenie ziemskich korzeni naszego synka. A Niebieskie Wzgórze (Morro Azul) pasowało jak ulał do Oriona.
Wyruszyliśmy zatem w drogę pomiędzy pnącymi się do góry niebieskimi hortensjami, w pełnym od wilgoci lesie.



Na samym szczycie hortensji jest jest jeszcze więcej i to im wzgórze zawdzięcza swoją nazwę. Poza tym roztacza się stąd podobno przepiękny widok (wierzymy na słowo...), a szczytowa polana jest ulubionym miejscem paralotniarzy. My zaś byliśmy szczelnie i bezpiecznie otuleni wilgotnymi chmurami.



Wybraliśmy miejsce nieco na uboczu i Olek mozolnie wydłubywał dołek. Zorian pomagał...


Wszyscy jakoś przez przypadek ubraliśmy się tego dnia na niebiesko...



I w końcu maleństwo znalazło swoje miejsce.
Dokładne jego współrzędne to:
26°45'45.2"S 49°12'15.8"W
DMS: 26° 45' 45,24'' S | 49° 12' 15,76'' W


Może da się je zobaczyć na google.maps ? Spróbujcie.
https://goo.gl/maps/KZoxhDmJpUB2



P.S.
Poczucia zakorzenienia dodało nam przedziwne spotkanie, które miało miejsce na Niebieskim Wzgórzu. Poznaliśmy tam bowiem Carlosa Staszewskiego, wnuka Stanisława Staszewskiego, który wraz ze swoją brazylijską rodziną także był na spacerze. Olka dziadek również nazywał się Stanisław Staszewski. Dalecy kuzyni? Może... Carlos ma plantację truskawek jakieś 200km w głąb gór. I choć jego nazwisko zapisuje się po portugalsku, to nie mieliśmy wątpliwości, że w jakiś tam kosmiczny sposób wszyscy jesteśmy rodziną...

Kuzyni?