Z ciemności i szarości z bielą do oślepiającego słońca i feerii barw. Z 10 stopni mrozu do + 30 w cieniu. Szybko upchnęliśmy czapki i szaliki na dnie szafy i pobiegliśmy do parku nacieszyć się ciepłem.
Okazało się, że karnawał właściwie już się zaczyna i będzie trwał przez najbliższe dwa tygodnie w całym mieście. Ania zaprosiła nas na taką uliczną imprezę, która odbywała się w jej okolicy. Brali w niej udział ludzie w każdym wieku, a zaczynały oczywiście dzieciaki poprzebierane, obrzucające się konfetti i sztucznym śniegiem w formie piany (?).
Pierwsze próby odpalenia tego ustrojstwa jak widać nie były proste.
W przeddzień próba makijażu.
A potem już czyste i spontaniczne szaleństwo z Mają.
Przebierali się wszyscy. Duzi i mali. Brazylijczycy to potrafią - dobrze się bawić!
Lolo się w końcu też obudził i dołączył do dzieciaków.
A Hela zgłodniała więc przyszedł czas na kurze serduszka z grilla....
Potem impreza ruszyła w korowód czy też paradę, w której brały udział również profesjonalne tancerki samby. Najlepiej odda to jednak ten krótki filmik:
A po zabawie trzeba odpocząć..
Bo w poniedziałek pierwszy dzień w nowym przedszkolu...
Ciao!